Miesięcznik felietonisty – “SZCZĘŚCIE” – 1.04.2022 r.

Niektóre wartości to tylko środki do czegoś, ot choćby męstwo czy zdrowie, ale są  też takie, które istnieją dla siebie samych. Są to wartości autoteliczne, do których należy szczęście.  Zapytajmy zatem czym ono jest? Wyraźnie widać, że szczęściem nazywamy różne rzeczy.  Raz jego płaszczyznę  psychiczną, przeżywaną,  doznawaną a drugi raz stronę materialną, będącą przyczyną tych przeżyć. Ta pierwsza jest dość prosta do scharakteryzowania, bowiem są  to  różne postaci radości – od euforii do zadowolenia czy satysfakcji. Tej drugiej płaszczyźnie trzeba poświęcić więcej miejsca. Pytanie teraz jest takie: co ową radość, czy intensywne zadowolenie wywołuje?

Zwykło się mówić, że komuś dopisało szczęście, gdy wygra na loterii czy Lotto. Ktoś jest szczęściarzem, gdy znajdzie coś cennego. Można mieć szczęście łowiąc ryby czy zbierając grzyby. Tak więc pierwsze pojmowanie szczęścia  łączy radość ze znalezieniem, złowieniem czy wygraną. Nazwijmy to szczęście darem. Los podarował komuś coś, co go uszczęśliwia. Dzieci karmimy opowieściami o kwiecie paproci, o różnych darach, które bohaterowie bajek otrzymują od wróżek. Dorosłych napastują reklamy różnych gier, opowieści o milionach z Lotto. Jest to chyba najpopularniejsza koncepcja szczęścia. Tymczasem odsyła nas ona do świata magii dlatego, że takie szczęście nie ma przyczyny i jest niezależne od zachowań ludzi. Oto bowiem człowiek zły, leniwy czy głupi ma takie same szanse na to szczęście jak porządny i pracowity. A nawet mówi się, że to właśnie  głupi ma szczęście.

W języku polskim istnieje tylko jedno słowo na określenie szczęścia, ale inne języki rozróżniają te sytuacje, ale  Anglicy rozróżniają miedzy  lucky  a happiness.  Szczęście jako dar jest nietrwałe.  Radość grzybiarza czy wędkarza kończy się rychło po ich zajęciach. Dłużej trwa radość wygrywającego na loterii, ale i ona zmierzcha.   

Nie odmawiam wagi takich szczęśliwości w naszym życiu, ale pytanie jest jak osiągnąć szczęcie trwalsze? Przede wszystkim takie szczęście wiążę się z własnym wysiłkiem, zrobieniem czegoś, wykonaniem jakiejś pracy. Dobrze wykonana czynność sprawia, że czujemy albo radość, albo satysfakcję.

W ostatecznym i dalekim efekcie szczęście dotyczy również bilansu życia, uznania tego, że nasze życie miało sens. Owszem, były i porażki, ale w sumie nasze życie było udane, bo osiągnęliśmy wiele. Zbudowali dom, wychowali dzieci, posadzili wiele drzew. Albo zaznaczyli swoja obecność w życiu instytucji, przedsiębiorstwa czy nawet państwa. 

To drugie rozumiane szczęście jest zależne od nas, jest konsekwencją naszego wysiłku. Jednocześnie owa radość czy satysfakcja  nigdy nie jest pełna, bo zawsze można było więcej zrobić, więcej osiągnąć. Pamiętać trzeba, że nie chodzi o osiągnięcia w skali bezwzględnej, ale efekt na miarę naszych możliwości, na miarę danych nam zdolności, talentów. Oto w każdej olimpijskiej konkurencji jest tylko jeden zwycięzca, ale satysfakcję z siebie może mieć wielu, wtedy, gdy włożyli w to co robią całą swoją siłę.

W szczęściu  – darze, źródłem radości była zdobycz. Uznanie dla siebie było znikome. Inaczej jest w drugim pojmowaniu szczęścia. Tutaj dominuje  radością i z siebie, i z własnych osiągnięć. I na tym polega przewaga tak pojmowanego szczęścia.

Bartłomiej Kozera