Moim zdaniem (11) – Nawadnianie
Mam serdecznie dość podlewania. Kiedyś nawet to lubiłem. Traktowałem tę czynność, jako świadczenie dobra roślinom. Tego roku podlewając podtrzymuję je tylko przy życiu. Codziennie to samo – przez godzinę uwijam się po działce z wodą. W Opolu lipiec i sierpień bez deszczu. A jeśli był to taki miejski, tylko pokropił ulice, by się nie kurzyło.
Pomidorom daję od początku wycisk. Podlewam je dopiero wtedy, gdy zaczynają omdlewać. W ten sposób zmuszam je do szukania wody głębiej, ale w efekcie nie podlewam pomidorów częściej niż raz w tygodniu. Z ogórkami i cukinią jest gorzej. One nie radzą sobie tak, jak pomidory. Lecą na glebę po dwóch dniach. Jeszcze gorzej jest z kwiatami.
Woda pojawiła się na Ziemi z kosmosu przed 4 miliardami lat, jako deszcz lodowych meteorów. I stała się kolebką życia. Tutaj bowiem powstają pierwsze istoty żywe – bakterie. Znamy je wszyscy z tegorocznych komunikatów znad morza, są to bowiem sinice.
Ten rok uświadamia ważność wody. Stawia znak równości między wodą i życiem. Przecież jesteśmy chodzącymi bukłakami, w 70% składamy się z wody. W krajach azjatyckich woda w restauracjach podawana jest za darmo. Traktowana jest tak jak powietrze. My jeszcze do tego nie doszliśmy.
Bartłomiej Kozera
13 sierpnia 2018 r.