Na mojej działce (II) 8 – Wolne działki

Grzeję się na działce w majowym słońcu, ale myśli mam chłodne i zupełnie nie majowe. A powodem jest pewien paradoks, który mnie gnębi. Niby jest tak, że bardziej wolę paradoksy niż truizmy, bo są pobudzające, ale tym razem jest inaczej. Oto wśród młodych ludzi modny jest zdrowy styl życia. Młodzi ludzie biegają, jeżdżą na wrotkach i  rowerach, nawet uprawiają różne sporty ekstremalne. Ale równocześnie w ogrodach działkowych nie dokonuje się zmiana warty. W sposób naturalny ubywa starych działkowców, a na ich miejsce nie pojawiają się młodzi. W efekcie przybywa wolnych działek, a przecież ekologiczna działka jest naturalnym sprzymierzeńcem zdrowego stylu życia.

Gdy blisko czterdzieści lat temu zostałem działkowcem istniał ekonomiczny przymus uprawy działki. Była ona podporą w prowadzeniu domu. Warzywa i owoce z działki bardzo się liczyły w rodzinnym budżecie. Żona nawet przygotowywała przetwory na zimę wykorzystując to, co urodziło się na działce. Pamiętam dobrze te liczne kompoty, dżemy, galaretki, korniszony. Choć pamiętam również, że pierwotnym motywem posiadania działki był wzgląd na córeczkę. By było gdzie z nią wyjść na spacer, a nie włóczyć się wśród spalin. Tym bardziej, że to były początki naszego osiedla.

Teraz jest inaczej. Warzywa są tanie. Owoców w sklepach pod dostatkiem, więc ten ekonomiczny przymus ustał. Owszem uprawiamy pomidory, bo ich smak, gdy dojrzeją w słońcu, jest przedni. Uprawiamy cukinię, ale przede wszystkim hodujemy kwiaty.

Rozrósł się natomiast ten pierwotny motyw posiadania działki. Córka co prawda wyfrunęła już z domu, ale my wiemy, ile pożytku dla zdrowia przynosi działka. Po pierwsze, to mikroklimat. Ogród to szansa przebywania nie tylko na świeżym powietrzu, ale w zdrowym mikroklimacie. Ogród działkowy w mieście neutralizuje spaliny, wchłania pyły, schładza atmosferę, zatrzymuje wilgoć. Tymczasem podwyższona temperatura letnia na osiedlu sprzyja chorobom serca, układu krążenia. Po drugie, działka służy również zdrowiu w ten sposób, że wymaga wszechstronnej gimnastyki. Zakres czynności, jaki są do wykonania na działce jest niemal nieskończony, więc gimnastyka jest wszechstronna. Zupełnie inaczej się czuję, gdy  pracuję na działce, wtedy nawet lepiej śpię.

Ustał więc przymus ekonomiczny, ale dojrzał inny. Można go nazwać zdrowotnym, ale lepiej egzystencjalnym, bo działka jest także warunkiem zdrowia psychicznego, zatem dotyczy całego naszego istnienia. Oto jeszcze raz ten paradoks: ludzie uprawiający działkę żyją dłużej i dożywają starości w lepszej kondycji, a mimo to nie postrzega się działki jako warunku troski o własne zdrowie.

Na Zachodzie jest inaczej, tam już zrozumiano, co daje uprawa działki. Ale my nie możemy być sami rozumni, my musimy ciągle gonić Zachód, więc upłynie parę lat, nim moda na działkę pojawi się i u nas.

Bartłomiej Kozera