Na mojej działce (III) 1 – Wiosna: miłość i śmierć

Ponieważ zimę mieliśmy tego roku solidną, to gorąco witamy wiosnę. Najpiękniej się ją nazywa w językach słowiańskich. Polska „wiosna” w językach sąsiadów nazywana jest wiesną, a to słowo Brűkner w „Słowniku etymologicznym” od wesołości  wyprowadza. Wiosna wiąże się jednak z jakąś otuchą, właśnie z radością.

Skąd ta radość? Odpowiedź naturalistyczna jest prosta: to radość z przeżycia zimy. Już w tej najprostszej odpowiedzi jest ślad, którym chcę pójść. Radość przeżycia zawiera w sobie dwoistość: uznanie dla siebie i uznanie dla świata. Tego nie ma żadna inna pora roku. W lecie i jesienią radujemy się bowiem światem, natomiast w zimie – sobą. Wiosenna radość jest podwójna. I to drugi powód niezwykłości wiosny.

Ale to chyba nie wszystko. Starsi ludzie często mówią, że liczą sobie ileś tam wiosen. Utożsamiają lata życia z wiosnami, czyli blask swojego życia, jego wartość łączą z wiosną. To powszechnie najulubieńsza pora roku. Czy ta miłość wiosny to tylko z tego powodu, że przepędza ona zimę? Chyba nie.

Chcę teraz mówić o trzecim powodzie niezwykłości wiosny. Oto z miłością najściślej związana jest śmierć. Dobrze ujął to Zygmunt Freud, gdy stwierdził, że życiem ludzkim kierują dwie moce: Eros i Tanatos. Miłość i Śmierć. Siła twórcza i burząca, konstrukcyjna i destrukcyjna. Poeci także często takie myśl wypowiadali. U nas choćby Słowacki czy  Leśmian.

Czy miłość rzeczywiście chroni od śmierci? Wielu już wypowiadało tę myśl, że gdyby nie miłość śmierć nie byłaby przeżyciem strasznym, byłaby raczej czymś obojętnym. Najwcześniej, bo w V wieku wyraził to św. Augustyn. Kochamy życie, świat, innych ludzi, więc śmierć się jawi jako zerwanie więzi.  I odwrotnie: gdyby nie śmierć miłość nie byłaby uczuciem tak pięknym. To umiłowanie życia czyni śmierć przerażającą, a możliwość przezwyciężania śmierci przez następstwo pokoleń, co jest konsekwencją miłości, sprawia, że to uczucie jest tak wzniosłe.

I jeszcze jedna kwestia. Miłość powoduje, że bardzo intensywnie odbieramy własne istnienie. Wiosna tym odznacza się, że czujemy wówczas smak życia, bo kochać to nieustannie uświadamiać sobie wartość życia. Jak to wypatrujemy na działce życia w jego różnych postaciach. Jak cieszy nas każdy kwiat, każde zioło.

W miłości do świata nikt nie może mnie zastąpić. Mam głęboką świadomość tego, że jestem, tedy zmienia się to w pragnienie, by dalej być. Wiosna wzmaga to pragnienie, by być, by trwać.

Życie ma dwa bieguny, jak magnes. Plus – miłość i minus – śmierć. Miłość i śmierć od początku toczą ze sobą walkę. Chcą zapanować nad moim istnieniem. Jeśli miłość wierzy w wieczne istnienie, to śmierć pragnie zakończyć je teraz. Miłość mówi: ty nie umrzesz. Śmierć natomiast mówi coś przeciwnego.

I oto wiosną miłość zwycięża śmierć, świat ożywia się, zmartwychwstaje. Stąd ta radość życia, które teraz tryumfuje. I to jest inny, głębszy powód cieszenia się  wiosną.

13.03.2017 r.

Bartłomiej Kozera