Na mojej działce (III)7 – O wolności na działce

Moja działka tworzy pewien system wartości, oczywiście nie taki rozbudowany jak ten, który występuje w społeczeństwie, ale jednak nie taki znów prosty. Oto u jego podstaw leżą wartości witalne, czyli te rzeczy bez których niemożliwe jest życie. Tworzą je warzywa, w pewnej mierze owoce, choć te łączą witalność z hedonizmem. Mam na działce jabłoń, czereśnię, brzoskwinię i węgierkę. Owoce służą dwom celom – odżywiają i dają przyjemność. Jeszcze wyżej będą kwiaty, czyli to, co służy duchowi, a więc tworzy wartości estetyczne.

Zasada jest taka, im niższa wartość tym mniejsza wobec niej nasza wolność. Kiedyś było tak, że wobec wartości witalnych byliśmy na działce bezradni. Musiano w ogródkach uprawiać warzywa, to był warunek przeżycia, bo w sklepach ich nie było. Kiedyś więc na  swojej działce nie byłem wolny, a dokładniej: nie miałem wolności. Troska o ciało zmuszała mnie do uprawy warzyw. Teraz jest inaczej. Uprawa warzyw nie jest z egzystencjalnego punktu widzenia konieczna, toteż obserwujemy powolny ich zanik. Można rzec, że działka przez to się sublimuje, doskonali. Przesuwa na skali wartości ku formom wyższym. Nie służy bezwzględnie ciału, ale dba bardziej o duszę.

Z kolei im wyższa wartość, tym większa nasza wolność. Wobec wartości duchowych jesteśmy wolni. Jedzenie jest koniecznością, czytanie poezji, słuchanie muzyki już nie. To sprawia, że w miarę jednolite działki w PRL, gdyż potrzeby ciała są identyczne, w III RP zaczęły się  coraz bardziej różnić.  Ogrody zrobiły się przez to ciekawsze. Ale to znaczy również, że staliśmy się zamożniejsi, że  potrzeby witalne nas nie determinują, możemy je zaspokajać poprzez zakupy.

Potrzeby duchowych  się charakteryzują tym, że jako niekonieczne nas  różnicują .  Lubimy różne gatunki kwiatów, różne krzewy ozdobne. To z kolei sprawia, że działki stają się coraz ciekawsze, kolorowieją w oczach.

Z tym, że warzywa wracają, ale z innych niż potrzeby witalne powodów.  Oto uprawiane na działce są zdrowsze niż te kupione w sklepie. To jedno z najciekawszych zjawisk w ogródkach, gdyż potrzeby cielesne sublimują się. Jemy by być zdrowym, a nie – jak dawniej – by podtrzymać życie, czy mieć siłę do pracy. Do tej pory poznawano przyczyny chorób, teraz zaczynamy rozeznawać przyczyny zdrowia. Przechodzimy od unikania tego, co wyrządzało zło, do spożywania tego, co wyrządza dobro.  Czyli po okresie dużej swobody zakres mojej wolności znowu się skurczył, bo ponownie w grę wchodzi dobro ciała.

 24 kwietnia 2017 r.  
Bartłomiej Kozera