Społecznik przeciw egoiście – 01.08.2021 r.
Zaszczepiłem się, bo troszczę się o siebie, ale też w jakimś stopniu o innych ludzi, o to by ich nie zakazić. Jednakże tak myślących jest w Polsce tylko 30%. Reszta nie troszczy się o innych. Myślą tak: szczepionka może mi zaszkodzić, więc się nie szczepię. Inni ludzie dla mnie nie istnieją.
Homo sapiens wykończy (antropolodzy mówią zastąpił) człowieka neandertalskiego tym, że choć był słabszy i mniej inteligentny, to jednak działał w grupie, w więc społecznie. Zatem społeczność winniśmy mieć we krwi. Tak też było do ery nowożytnej, a więc epoki, która zapoczątkowała gwałtowny rozwój techniki, nauki. Od pięciu wieków zaczął też rozwijać się zmysł egoistyczny w człowieku. Wcześniej egoizm był czymś marginalnym, bo egzystencja ignorująca innych, nastawiona na siebie, była niemożliwa więc religie uznały go za grzech. Człowiek żył we wspólnocie i dla wspólnoty . Rzemieślnicy skupiali się w cechach, kupcy w gildiach, wierni w parafiach, kobiety w rozmaite kółka. Człowiek był dla państwa, a w praktyce dla Boga, bo sensem państwa było prowadzenie ludzi do Boga. To wszystko zaczęło pękać i rozpadać się w dobie nowożytnej.
Na poziomie teorii egoizm pojawia się w XVII wieku. Najpierw jako myśl, że państwo jest dla człowieka, dla jego bezpieczeństwa, więc może być autorytarne, a potem, że państwo jest dla dobra człowieka, a nawet jego wygody, więc musi być demokratyczne. Pierwszą myśl sformułował T. Hobbes, drugą J. Locke. Zwieńczeniem tych zmian jest wiek XIX. Artur Schopenhauer, podsumowując przeobrażenia, ogłosi, że istotą świata i człowieka jest wola, celem każdego organizmu jest życie. Jesteśmy zatem egoistami, z czego wyprowadził pesymistyczne wnioski, bo to, co było do tej pory środkiem – życie – stało się celem.
Rozpad dawnych wspólnot ma przesłanki cywilizacyjne, tkwiące w rozwoju przemysłu, rolnictwa, usług. Wtedy człowiek staje się bardziej samowystarczalny, mniej potrzebuje innych. Rolnik uniezależnia się – nie produkuje dla określonego odbiorcy, ale na zysk, więc dla każdego, kto zapłaci za towar. Podobnie jest z przemysłem. Nie chodzi o satysfakcję odbiorcy, ale korzyść producenta. Nawet pisanie książek – od czasów Rousseau – się uprzemysłowiło, pisze się z troską o własne dobro, zysk czy sławę. Książka przestała – jak dawniej – mieć adresata.
Powoli zaczęły też, zanikać wartości uniwersalne. Pierwszy dostrzegł to Nietzsche. Religia z czci Boga staje się powoli wyrazem czci własnej. Bóg ma nam dać, wspomóc, ratować, czyli wartością jestem ja, a Bóg ma rolę instrumentalną. Zanikać zaczęło dobro wspólne. Zastępowane jest przez dobra mniejsze – państwa, regionu, gminy czy miasta. Sztuka współczesna zlikwidowała wzory piękna, liczą się indywidualne widzenia artystów.
A obecnie? Wprost dławimy się egoizmem. Dobrem jest to, co mi służy. Proszę zwrócić na ulicy komuś uwagę, że postępuje niewłaściwie. Ten ktoś będzie do żywego oburzony. Liczy się bowiem moje dobro, nie ma dobra wspólnego. Nie ma też takiego piękna, bowiem piękne jest to co mi się podoba. Prawda to nie dawna zgodność myśli z rzeczywistością. Mamy bowiem epokę postprawdy, kiedy prawdą są czyjeś mniemania, emocje, a więc prawda to zgodność myśli z moimi przeświadczeniami..
Nie dziwi mnie zatem, że tylko 30% Polaków myśli dobrze o innych. Antyszczepionkowcy się innymi ludźmi nie przejmują.
Bartłomiej Kozera