W poszukiwaniu tożsamości – 01.10.2019

Jesteśmy dualni. Mamy zdeterminowane przez prawa przyrody ciało, którego procesy odpowiadają na pytanie „dlaczego” i prawie wolnego ducha, który odpowiada na pytanie „po co?”. Prawie wolnego, bo jakiś determinizm w sferze ducha też istnieje. Znamy swoje pragnienia, ale nie znamy ich korzeni, stąd wielu miało złudzenie całkowitej wolności naszej woli. Tak jednak nie jest.

Ten dualizm istnieje od Platona, bo wcześniej, przez wieki, redukowano nas do cielesności. W religiach animistycznych nawet bóstwo ukryte było pod postacią słońca, czy kamienia, więc religie te sprowadzały człowieka do tego, co przyrodnicze. W ten sposób utrzymano jedność świata. Jeszcze u Homera, a więc już w okresie politeizmu, cnoty ludzkie tożsame są z cechami zwierzęcymi – szybkonogi był Achilles, zręczny Hektor, a sprytny jak lis Odyseusz. Szala się przechyla dopiero od Sokratesa, który „wynalazł” duszę.

Potem, między wiekami IV przed naszą erą i VI naszej ery zrodziła się – za sprawą Greków, a przede wszystkim Żydów i Arabów – myśl, która zaczęła dawać oparcie dla naszego ducha, a więc rozpoczął się czas upraszczania nas do duchowości. Ciało, czyli przyroda albo traktowano jako źródło zła, istotny był duch. To co duchowe tworzyło sferę dobra. To dusza wiązała nas ze światem transcendentnym. Tak uważało chrześcijaństwo i islam.

Myśl azjatycka – chińska i hinduska – taoizm i konfucjanizm zajmują pozycję pośrednią. Lao – tsy, twórca taoizmu, wyznaczył jeszcze bieg zdarzeń przyrodniczych, drogę na której wszystko się dzieje. Podobnie myśleli Budda, Zaratustra, a w Europie stoicy, czy epikurejczycy. Bogiem są prawa przyrody, również tej ludzkiej przyrody.

A jak jest dzisiaj? Dzisiaj jest jeszcze inaczej, mianowicie upraszczamy się do tego, co społeczne. Ludzie ducha, tak i ludzie prości, żyjący potrzebami ciała nie cieszą się uznaniem. Pierwsi to wykształciuchy, drudzy to menele. Do obecnego uproszczenia religia też nam nie jest potrzebna. Obecnie człowiek to istota społeczna. Co to znaczy ? Ano, że chcemy być tacy, jak inni ludzie, chcemy być w zgodzie z opinią społeczną. Chcemy żyć jak inni, robić to, co inni. Cel życia czerpiemy ze społeczeństwa. Życie uznajemy za sensowne wówczas, gdy wyznacza je społeczeństwo. Społeczną genezę ma również nasz system wartości.

Teraz Gatunek Ludzki jest bogiem. Kapłan wspiera te jednostki, które od Gatunku odstają. Obecni kapłani nazywają się doradcami. Jest kapłan od finansów, od życia rodzinnego, od seksu. Chociaż i dawni kapłani nie próżnują. Grzechem jest bowiem narażanie się Gatunkowi i nierozróżnianie płci (gender), zamach na członka Gatunku (aborcja). Złem jest również podrabianie działania Gatunku (in vitro).

Tłumaczę to sobie tak: człowiek współczesny dokonuje cudów nie mniejszych, niż dawniejsi bogowie. Czyni ten świat posłusznym, decyduje o jego losach, zatem stał się bogiem a dawnych bogów wysłał na urlopy.

Bartłomiej Kozera