Miesięcznik felietonisty pt.”O ewolucjach” – 01.12.2022 r.

Ludzi, inaczej niż pozostałych istot  żywych, dotyczyły dwa procesy ewolucyjne – jeden powszechny, naturalny – to ewolucja przyrodnicza, drugi właśnie czysto ludzki – ewolucja kulturowa. Obie są znane, więc nie ma sensu rozwodzić się nad nimi. A teraz mamy trzecią ewolucję – techniczną, która dotyczy już nie całości, ale znacznej liczby osobników ludzkich. Kierunek wszystkich tych ewolucji jest ten sam – doskonalenie człowieka poprzez wypieranie tego, co się nie sprawdziło. Następstwo czasowe ewolucji jest takie, że ta przyrodnicza dała podstawy kulturowej, a ona z kolei technicznej. Zatem bez ewolucji przyrodniczej nie było następnych. Tworzą one gmach zwany cywilizacją.

Zacznę nie od parteru, ale od pierwszego piętra, od ewolucji kulturowej, aby pokazać jak zrodziła się z niej  następna – techniczna.  Oto w XVIII wieku  Immanuel Kant skonstatował, że jego epoka,  Oświecenie to czas, w którym ludzie nie potrzebują już opiekuna, patrona, że są zdolni do tego, aby pójść samodzielnie przez życie. Kantowi, dokładnie mówiąc, chodziło o odrzucenie  boskiego patronatu, więc nawet stworzył konkurencyjną, świecką etykę ze słynnym imperatywem kategorycznym.

W końcu XIX wieku Fryderyk Nietzsche posunął się o krok dalej.  Odkrył, że współczesny mu człowiek, człowiek epoki  Modernizmu, jest inny niż wcześniejsi ludzie. Ta inność polegała na tym, że uznał on siebie za wartość najwyższą i w związku z tym zaczął troszczyć się tylko o własne dobro. Nie cenił wartości dotychczasowych, a więc transcendentnych, zewnętrznych, zarówno względem świata, jak i człowieka. Nazwał Nietzsche takiego kogoś nadczłowiekiem i wskazał drogę, na której każdy z nas może stać się właśnie takim. Tę drogę nazwano postmodernizmem.   

Współczesny człowiek czyni rzeczy, o które niegdyś daremnie błagano bogów, żyjemy bowiem w świecie zrealizowanych niemożliwości. Stąd rzeczą naturalną stało się to, że człowiek przekroczył samego siebie, stając się transczłowiekiem. Łacińskie trans znaczy poza, czyli chcę powiedzieć, że dzisiejszy człowiek wychodzi z siebie, przekracza siebie za sprawą techniki i technologii, stając się zupełnie nową jakością. A początki tego wychodzenia były skromne, ot jakaś drewniana proteza zastępująca nogę, jakieś ze złota zęby. Zaczęło się więc niewinnie. A teraz mamy do czynienia z zupełnie nową sytuacją.

Oto jeśli serce ludziom odmawia pracy, więc technika spieszy z pomocą, choćby z wszczepianie rozrusznika. Stawy się uniesprawniły, więc wszczepiane są endoprotezy. Mózg funkcjonuje nie tak, jak trzeba, więc wstawia mu się odpowiednia pytkę. To są przykłady owych transludzi, istot nie w pełni naturalnych, bo w coraz większym stopniu stechnicyzowanych.

Kierunek procesów ewolucyjnych jest jasny. Ewolucja kulturowa dawała nieśmiertelność duchową, ale była ona elitarna, dotyczyła tylko ludzi wybitnych. Ta nowa znosi elitarność, nadto nieśmiertelność rozumie dosłownie. Póki co, zwie ją długowiecznością, ale to się będzie zmieniać. Najpierw tworzymy Boga, zupełnie różnego od człowieka, potem tego Boga uczłowieczamy, by w końcu detronizując go, sadowić się na jego miejscu.

Bartłomiej Kozera

01 grudnia 2022 r.