Miesięcznik felietonisty – pt. “Powódź”

Wielu z ludzi będzie musiało zapisać w swoich życiorysach dwa kataklizmy, ten z 1997 roku i obecny. Hydrolodzy twierdzą, że co 13 lat przydarza się powódź w tym regionie. Ta z tego roku spóźniła się o rok.

Wielkie wydarzenia wywołują wielkie reakcje. Ludzie ze skłonnościami do dobra stają się jeszcze lepsi, źli stają się gorsi. Tak jest zawsze. W czasie wojny mieliśmy ludzi narażających swoje życie, obserwatorów i szmalcowników. Obecnie jest tak samo. Jedni pomagają, inni obserwują, jeszcze inni szabrują lub spekulują.  B. Pascal był zdania, że człowiek jest chlubą i zakałą wszechświata  jednocześnie. To przemawia przeciw konserwatyzmowi (człowiek to zakała), ale i przeciw liberalizmowi (człowiek jest chlubą).

Powódź postawiła bardzo ważne pytanie o przyszłość: mianowicie czy bardziej się opłaca co jakiś czas naprawiać na szkody, czy budować  zapory wodne. To jest pytanie o prawdopodobieństwo szkód. Utylitaryzm, koncepcja etyczna liberalizmu, każe brać pod uwagę dobro większej liczby ludzi.

Powódź z 1997 roku wydarzyła się w lipcu, to jest najbardziej mokry miesiąc, padają wówczas tzw. deszcze świętojańskie, ale we wrześniu powódź to fenomen, efekt zmian klimatycznych. Nagrzane w lecie morza i część północna oceanów paruje i para ta zrzucana jest potem  jako nadmiar wody. Zatem ludzie są źródłem własnego nieszczęścia. Wysuszona gleba nie przyjmuje wilgoci, więc ta spływa tworzą znane powodzie błyskawiczne. Z kolei woda powodziowa niczemu dobremu nie służy. W końcu nie bez znaczenia jest fakt, że nasza działalność sprawiła, że Odra z ponad 1000 km została skrócona do 850. Wyprostowaliśmy zakola, meandry.

Z czterech żywiołów – powietrza, wody, ognia i ziemi – wiatr i woda są nie do opanowania. Są przyczyną ludzkich tragedii, kosztujących życie lub dorobek życia. Powódź z 1997 roku to koszt 2,4% PKB, z 2010 to 0,5%, a  jaki będzie koszt tegorocznej powodzi, dowiemy się wkrótce.

Koszt powodzi nie wyraża się tylko w złotówkach. Straty materialne nie są jedynymi. Powódź to przeżycie traumatyczne, przynoszące straty duchowe. Tracimy poczucie bezpieczeństwa, panowania nad życiem, tracimy również rzeczy, które mają dla mas wartość symboliczną, kojarzą się z sytuacjami, osobami. Woda więc wiele nam zabiera. A daje? Może nowych przyjaciół, może zaufanie dla władzy, poczucie bycia częścią większej całości. A przez to jakąś nadzieję.

Bartłomiej Kozera 

01.10.2024 r.