Miesięcznik felietonisty – listopad 2024 – pt. ” O przyjemnościach”
Wszystkie koncepcje myślowe świeckie zajmowały się wyłącznie dobrem, a zło miały za brak dobra. Koncepcje religijne zainteresowane były natomiast złem, a mianowicie jak pogodzić wszechmoc i dobroć Boga ze złem, dobro było raczej domeną teologów.
Spośród różnych postaci sugerowanego dobra najczęściej wymieniano przyjemność, z nim utożsamiając szczęście. Od cyrenaików (IV w. pne), poprzez Epikura ( III w. pne.), utylitaryzm (XIX w.), aż po Zygmunta Freuda (XX w.). Nawet średniowieczne koncepcje religijne opisywały przyjemności niebiańskiego życia i piekielne cierpienia. Najdalej posunął się islam, który obiecywał wybranym do raju piękne dziewoje. Ciekawe czy dla nich też to był raj?
Stara jest prawda wedle której mniej ważne jest to, co ty powiedziałeś, ważne, co o tobie mówią. Prawda ta dotyczy również Epikura. Powszechnie uznawany jest on za ojca hedonizmu, choć przestrzegał, by nie gonić za przyjemnościami. Przyjemnie jest już wtedy, gdy nie cierpimy.
Dlaczego przyjemność jest tak powszechnie akceptowanym dobrem? Najpierw, bo ma zmysłowy charakter, a to znaczy, że jest nam wrodzona. Dalej, bo jest wieloraka, jak wiele jest zmysłów, no i w końcu jest udziałem wszystkich istot żywych, czyli jest powszechna. Zwierząt dotyczy przyjemność w ich funkcji podtrzymywania życia i istnienia gatunku. Nadto jest aktem, to znaczy nie rozwija się, jeśli jej człowiek nie stymuluje.
Najpowszechniejszym źródłem przyjemności dla ludzi są wszystkie zmysły, a więc zmysł smaku, bo on podtrzymuje życie. Zmysł wzroku i słuchu jako źródło hedonistycznych doznań jest rzadszym zjawiskiem, choć mnogość wycieczek zagranicznych lekko poważa tę tezę. Zmysł dotyku podtrzymuje ciągłość gatunku. Zmysł węchu – tak sugestywnie przedstawiony w „Pachnidle” eksploatowany jest coraz powszechniej.
Przyjemność ma tę cechę, że nie jest trwała. Jest zarówno aktem, jak i procesem. Wymaga ciągłych powtórzeń, a jak mówią znawcy apetyt rośnie w miarę jedzenia, a raz zaspokojona potrzeba, wywołuje nowe potrzeby. Nadmierne rozwinięcie potrzeb prowadzi – na co zwracał uwagę Epikur, do cierpień. To jest właśnie proces, ale przecież można zaspokoić smak jedzeniem, wzrok filmem, a dotyk seksem.
Osobiście polecam umiar. Taki umiarkowany hedonizm zbliżałby się ku perfekcjonizmowi.
Bartłomiej Kozera
04.11.2024 r.