Na mojej działce (III) 20 – Miłość działki

Z ludźmi jest tak, że kochając pragną być całym szczęściem osoby kochanej, a jeśli to niemożliwe – całym jej nieszczęściem. W sercu bowiem jest albo uśmiech, albo są łzy. Z naszą działką jest inaczej. Najczęściej jest nam szczęściem, ale nigdy nie była ciężarem. Może jest tak dlatego, że czynimy sobie od niej chwile wytchnienia. Zdarza się, przyznajemy, że mamy jej dość, wówczas robimy sobie kilka dni przerwy. Co prawda ciągle o niej myślimy, ale kilka dni z rzędu nie zaglądamy tu. Aż pojawi się tęsknota, która nas do niej przyciąga. I miłość wybucha od nowa. Odnajdujemy wówczas wiele nowych szczegółów, wiele przedmiotów godnych naszej miłości a przede wszystkim  naszej troski.

Pewnie, że działka odbiera nam sporo wolności. Jednak każda miłość to czyni. Miast pójść do kina idziemy na działkę. Miast zrobić coś w domu, robimy na działce. Cierpi na tym nasz intelekt i nasze mieszkanie. Jednak my też działkę niewolimy – nie rozrasta się dowolnie. Wszystko tu jest planowane. Nawet to, co posadzimy nie jest samorządne. Co jakiś czas drzewom podcinamy gałęzie, a rośliny przerywamy. Ale z drugiej strony nie pozwalamy by to, co rośnie, niszczyły bakterie czy wirusy. To jest element naszej o nią dbałości.

Dokładnie tak samo jest z miłością ludzką. Kochając kogoś pozbawiamy go w jakimś stopniu woli i suwerenności. Bierzemy go w niewolę. Ten ktoś staje się od nas zależny. My zresztą od niego także. Przestaje przez to być dla siebie, a staje się dla nas. Myślę, że samotności nie odczuwają ludzie doskonale samotni. Przeciwnie, tacy z trudem znieśliby stałe towarzystwo. Będąc samotnymi są całkowicie wolni. Tylko, że przykrą konsekwencją samotności jest brak tej dialektyki panowania i zniewolenia.

Czy działka jest nam jednak bezwzględnie podporządkowana? Otóż nie. Tak też jest w stosunkach międzyludzkich – zależności nie są całkowite. Tego roku na drzewach nie ma owoców. Nie było czereśni, ani wiśni, nie będzie jabłek. Nie panowaliśmy nad tym. Same drzewa podjęły taką decyzję, reagując na aurę. Pewnie tego żałują, ale to znaczy, że działka w dużym stopniu jest samorządna.

Miłość to sytuacja, w której role kata i ofiary zmieniają się. Nikt bowiem do nas nie należy całkowicie. Absolutna zależność, taka na całe życie, czyniłaby je niemożliwym. Stąd ten paradoks miłości jest to zniewolenie, które nie zabiera wolności.

24 lipca 2017                                                        
Bartłomiej Kozera