Moim zdaniem (30) – Boże Narodzenie
Nasza cywilizacja opiera się na nakazie: kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. Realizacja tego obowiązku odróżnia od świata przyrody, konstytuuje nasze człowieczeństwo. Pytam tedy o charakter tego kochania. Ksiądz Tischner twierdził, że właściwą istotą miłości jest jej refleksyjność. Cóż to znaczy? Ano to, że kocham innych, gdyż bez nich moje życie byłoby nędzne, czy nawet nie mógłbym akceptować swojego istnienia. Istnieję dzięki temu, że jestem powiązany z innymi.
Święta Bożego Narodzenia to święta miłości. Czy prawdą jest, że kocham Boga, bo kocham siebie? Zdecydowanie tak. Tymczasem wielu uważa, że miłość wiąże się z poświęceniem. Miłość jawi im się jako postać cierpienia. Już w XIX wieku Norwid, prąc przeciw ówczesnym tendencjom, był zdania, że postęp miłości nie polega na tym, że jest więcej krzyża, ale na tym, że jest więcej mądrości. Cierpienie zawsze niszczy, miłość podnosi do góry, dźwiga. Łączenie miłości z cierpieniem jest też pozbawianiem jej refleksyjności.
Boże Narodzenie to narodziny Miłości. Jeśli Bóg jest już z nami to znaczy, że miłość winna zstąpić do nas. Statecznej, a mądrej miłości życzę w Święta wszystkim moim koleżankom i kolegom działkowiczom.
Bartłomiej Kozera
24 grudnia 2018 r.