Moim zdaniem (29) – O egoizmie
Powszechnie, acz błędnie uważa się, że egoizm to miłość własna. Miłość siebie to narcyzm. Chcę powiedzieć, że ów egoizm to raczej niechęć do siebie, a nie miłość. Przeważnie jest tak, że człowiek akceptuje siebie, swoje życie, własne dokonania. To ważne, bowiem tylko o ile kochamy siebie, możemy kochać innych. Miłość siebie jest warunkiem miłowania innych.
Tymczasem egoista nie akceptuje siebie. On ciągle nie jest zadowolony z siebie, głównie ze swojego stanu posiadania, bo uważa że nie jest dość energiczny. Byłby gotów afirmować siebie pod warunkiem, że będzie miał więcej. Przynajmniej tyle, ile mają inni. W konsekwencji egoista jest ciągle niespokojny, czy nie przegapił jakiejś okazji, czy nie przespał jakiejś sposobności.
Miłość to akceptacja, afirmacja. Egoista jest gotów afirmować siebie, ale nie teraz, tylko w przyszłości, gdy pomnoży swój stan posiadania. Egoista bowiem nie akceptuje aktualnego siebie. Rzecz w tym, że on nie zaakceptuje również siebie przyszłego, bo egoizm to ciągle niezadowolenie z siebie. Ta wieczna pogoń godna jest współczucia, a nie uznania.
Śmiało mogę powiedzieć, że wśród działkowców egoizm jest postawą rzadką, bo nas zadawala działka i do niczego więcej nie dążymy. Może cechuje nas lekki egocentryzm – własną działkę uznajemy za najmilszą, ale to uczucie nie jest naganne.
Bartłomiej Kozera
17 grudnia 2018 r.