Moim zdaniem (48) Wielkanocne dumanie
Na te święta nie ma tak wielu pieśni, jak na Boże Narodzenie, nie są też one tak pogodne, jak tamte, bo Wielkanoc to święta zadumy. Boże Narodzenie to radość narodzin Syna, który chce być z innymi ludźmi. To wywołuje proste, jasne uczucie wesela. A Wielkanoc to pamięć o tym, że Syn się ofiarował. Pamięć o tym, że teraz trzeba być nie z innymi, ale zamiast innych, poświęcić się innym – to już radosne nie jest. Toteż radość ze zmartwychwstanie Jezusa miesza się z refleksją, z zadumą nad wartością poświęcenia.
Ofiarowanie siebie, swego zdrowia, umiejętności czy możliwości następuje bardzo często w rodzinie, rzadziej wśród przyjaciół, sporadycznie w gronie sąsiadów, ale przecież na takim poświęceniu oparta jest więź międzyludzka, oparta jest wspólnota. Dzięki ofiarności często ratowane jest nawet ludzkie życie. Nasza europejska kultura ma dwa filary – grecką wiedzę i chrześcijańską wiarę. A nie ma wiary bez przekonania o wartości ofiarowania się. Pierwsi chrześcijanie wprost naśladowali Mistrza, potem ten zapał stygł. Obecnie ofiarność katolików nie jest znakiem wyróżniającym ich w społeczeństwie.
Bazie, zajączek, jajko to dodatki dla dzieci. Dla dorosłych jest trudny problem sensu i granic poświęcenia. Pamięć Jezusa powinna ułatwiać rozmowy.
Spokojnych, refleksyjnych świąt życzę.
19 kwietnia 2019 r.
Bartłomiej Kozera