Moim zdaniem (54) – O relaksie na działce
Aż sześć ogrodów w Okręgu Opolskim ma w nazwie słowo „relaks”. To dowód, że działkowcy chcą relaksować się w swoich ogródkach. Co to jest ów relaks? Łacińskie re – laxo to tyle, co ponowne rozciąganie, ponowne zwolnienie. Do XX wieku nic o relaksie się nie mówiło. Ludzie ciężko pracowali. Mechanizacja, a potem automatyzacja sprawiły, że pojawił się czas na rozciąganie mięśni. Zatem podstawowy sens relaksu to zespół ćwiczeń rozluźniających po wysiłku.
Czy na działce można się zrelaksować? Wprost działka jest po to stworzona. Zatem sensowne są nazwy „relaks” w odniesieniu do rod. Praca zawodowa jest wysiłkiem jednorodnym, działka jest rozluźnieniem po tym wysiłku. Jeśli komuś relaks kojarzy się z biernością, to sugeruje, że opanował go wirus lenistwa. Taki rodzaj relaksu nie służy działkowcom.
Zasada jest prosta – im mniej nasadzeń na działce, tym mniej pracy a więcej leniwego relaksu. W konsekwencji najbardziej relaksowi mają do zrobienia tylko koszenie trawnika. Czy jednak to jest jeszcze ogródek, czy już rodzinny trawnik działkowy? Na prawdziwej działce trzeba się lekko zmęczyć, aby zażyć relaksu.
3 czerwca 2019 r.
Bartłomiej Kozera