Moim zdaniem II (19) – Warzywa
Warzywa z własnej działki to realizacja zasady „wiem, co jem”. Gdy idzie o kupione nie mam pojęcia co jem. To po pierwsze. A po drugie to ceny. Działki przeżywały chude lata, gdy warzywa były tanie a świadomość żywieniowa działkowców niska. Marnowano wówczas ziemię pod trawniki, powiększano rabaty kwiatowe. Z ekonomicznego punktu widzenia nie było sensu uprawić warzyw, a zdrowotnym widzeniem niewielu się przejmowało. Teraz, wraz ze wzrostem cen warzyw, sytuacja ulega zmianie. W konsekwencji działki wracają do gry. Co to znaczy? Ano, że rację mają ci, którzy twierdzą, że przesłanki ekonomiczne są rozstrzygające, bo pieniądz rządzi nami. O ile dobrze pamiętam, tezę, że świadomość społeczna jest zależna od bytu już ktoś formułował. Konsekwencje są takie, że wzrasta popyt na działki.
Miejsce szczególne wśród warzyw na działce zajmują pomidory. Kiedyś były krakowskie i malinowe. Teraz możliwych odmian jest wiele. Zawsze kupuję rozsadę i wybieram kilka koktajlowych. Raz że pięknie na działce wyglądają, dwa że obficie owocują. Smak działkowych pomidorów jest wprost niebiański.
12 maja 2020 r.
Bartłomiej Kozera