Moim zdaniem II (31) – Homo sum – jestem człowiekiem (1)
Najwłaściwsze określenie człowieka, z biologicznego punktu widzenia, to homo sapiens, co znaczy człowiek mądry lub rozumny, a żadnej mierze nie myślący. Myśleć to po łacinie cogitareTymczasem sapientia to mądrość.
Mózg to droga inwestycja, kosztuje nas jedną czwartą energii, którą spożytkowuje cały organizm. A czy to nam się opłaca? Czy opłaca nam się utrzymywanie tak energochłonnego instrumentu? Zbadajmy to. Rozumowi zawdzięczamy prawdy, nawykom dobro. Czy nasz charakter (dobro) dorównuje rozumowi (prawda) i co cenimy wyżej – prawdę czy dobro? A więc czy lepiej jest, gdy lekarz jest mądrym człowiekiem z podłym charakterem, czy odwrotnie? Czy wyżej oceniamy nauczyciela mądrego czy dobrego?
Te pytania są źle postawione. Nie można być jednocześnie mądrym i podłym. Prawda i dobro jakoś idą w parze. Nikt nie widział mądrego chuligana czy mądrego złodzieja. Mądrość obejmuje również postawę wobec innych, wobec świata. Postawę rozumną, a więc rozumiejącą sens życia. Natomiast inteligencja, a więc umiejętność myślenia, i związana z nią wiedza już nie. Owszem możliwy jest inteligentny złodziei.
Słusznie więc określa się człowieka jako homo sapiens, a nie homo cogitans. I to karmienie mózgu nam się opłaca, pod warunkiem, że z niego robimy użytek, że mądrzejemy z wiekiem.
3 sierpnia 2020 r.
Bartłomiej Kozera