Moim zdaniem II (45) – Życzliwość na działkach
Każdego roku uczestniczę w wielu walnych zebraniach odbywanych w ogrodach działkowcy. To jest dla mnie przykry obowiązek. Przykry dlatego, że zazwyczaj ujawnia się niechęć, czy nawet wrogość na linii działkowcy – zarząd ROD. Bardzo rzadko mamy do czynienia z życzliwością, zrozumieniem nie mówiąc o miłości bliźniego.
Hasło miłości bliźniego głoszą dwie religie, mianowicie chrześcijaństwo i buddyzm. Nikt nie traktował jednak tego hasła poważnie. Najbliżsi mu byli franciszkanie, ale oni miłość pojmują jako współczucie, caritas. Zazwyczaj przekładano miłość bliźniego na zasadę wzajemnej życzliwości, a więc nieżywienie wrogości. Okazuje się, że i to jest zasada na wyrost. Na wspomnianych zabranych dominują zupełnie inne uczucia.
Dlaczego tak jest? Myślę, ta niemiła atmosfera wynika z braku myślenia wspólnotowego. „Mój dom” to dla większości moje mieszkanie, ale nie blok, w którym mieszkam. Stąd brak troski o pomieszczenia wspólne. Podobnie „mój ogród” to moja działka, a stan ROD jest działkowcom raczej obojętny. W związku z tym mamy konflikt. Zarząd troszczy się o ogród, działkowiec o swoją działkę. Zarząd chce mieć środki na urządzenie całości, działkowcowi to nie odpowiada.
Pytanie o przyczyny braku poczucia wspólnotowości to już inna kwestia.
9 listopada 2020 r.
Bartłomiej Kozera