Na mojej działce (1) – “Mija lato” – 10 września 2015 r.

             Ogród to kolebka człowieka – wszak wyszliśmy z rajskiego ogrodu. Wyszliśmy na własne życzenie, ustanawiając mianowicie własne, kulturowe zasady. A ponieważ były nasze, różne od praw przyrody, utraciliśmy z ogrodem spójność.

Mój ogród, a dokładniej działka w Opolu, wydaje mi się, że niekiedy tę spójność przywraca. Ale może jestem w błędzie. Skąd ta niepewność? Spróbuję to wyjaśnić. Oto nie odczuwam jedności z przyrodą, gdy jestem ogrodnikiem, gdy nadaję pierwotnemu chaosowi porządek, gdy wręcz przeciwstawiam się naturze. A tak postępuję często. Chodzę po działce i wypatruję co należy usunąć, co dosadzić. Wiosna i jesień to właśnie czas ogrodnika. A to oznacza brak wspólności z przyrodą. Będąc ogrodnikiem analizuję także przyczyny chorób, zrywam liści, tnę nierozwinięte owoce, by zobaczyć, co im dolega. Jako ogrodnik występuję wobec przyrody z pozycji kultury. Zdecydowanie zatem nie tworzę jedności z przyrodą.

Tę spójność zachowuję chyba w lecie. Wówczas jestem w ogrodzie artystą. Przyglądam się drzewom i kwiatom. Nie interesuje mnie pytanie o ich sens, wartość. Celem leczenia jest zdrowie, celem natomiast tańczenia jest taniec. Także nie interesuje mnie prawda przyrody. Zachwycam się tylko pięknem działki. Pięknem całości, bo działka jest żywą i doskonałą istotą. Drzewa tworzą szkielet, liście wypełniają go, kwiaty to zalotne spojrzenia, a kamienie wokół oczka wodnego to zastygłe w zdumieniu myśli. Zachwycam się również pięknem szczegółu – nadmiarem irysów, skromnością niezapominajek, rozkrzyczaną urodą róży.

Ale to wszystko nie jest całkiem prawdziwe. Mój ogród stworzyła ludzka myśl. Należy on przez to do kultury. Wyrósł z myśli, której podporządkowała się przyroda. Więc może nawet w lecie nie jestem artystą szukającym piękna, ale architektem, który podziwia wielkość zrealizowanej idei? Może zachwycam się nie ogrodem, ale sobą? I może wszystko w nim, prócz narcyza, mówi o nas?

Ogród najpiękniejszy jest w lecie. Chyba jest tak dlatego, że należy on wówczas całkowicie do siebie, a my przez to odtwarzamy w sobie uczucie utraconego raju. Szkoda, że mija lato, a z nim złudzenie.

 

Bartłomiej Kozera