Na mojej działce (II) 31 – Sens działek. Perspektywa 35 lat

Oto przed 35 laty, gdy powstał Polski Związek Działkowców, sens miały  poszczególne działki. Miała ona karmić i wychowywać.. Obecnie jest inaczej, mianowicie sensu nabrał ogród jako całość. Jest to wynikiem rozwoju miast, wzrostu zanieczyszczenia środowiska. Ogród ma obowiązek przeciwstawiać się negatywnym skutkom rozwoju cywilizacyjnego – ma neutralizować spaliny i kurz, schładzać temperaturę osiedli.

35 lat temu ważna była przyczyna ekonomiczna posiadania działki.  W PRL, gdy sklepy były puste, warzywa i owoce z działki bardzo się  liczyły. Dzisiaj działkowcy dalej uprawiają warzywa i owoce, choć tanio można je kupić w hipermarkecie. Jednak te z działki są zdrowsze. Pojawiła się bowiem nowa funkcja działki, nieznana wcześniej – zdrowotna. Warzywa i owoce z działki są zdrowsze niż te kupione. Kiedyś  jedliśmy by mieć siłę, dziś jemy, by być zdrowym. Dawniej ważne były kalorie, by ich było jak najwięcej i dzisiaj ważne są kalorie, ale by ich było jak najmniej. Dawniej bowiem wszystko, co dotyczyło ciała było dla zakładu (pracy), więc był zakład fryzjerski czy fotograficzny, a przeznaczeniem duszy był salon – salon literacki czy polityczny. Teraz ciało awansowało. Jest dla salonu. Mamy więc salon fryzjerski, fotograficzny. Ten nowy, zdrowotny sens działek związany jest również z rozwojem rolnictwa nastawionego na zysk, a w konsekwencji jego chemizacją.

Tak jak przed 35 laty, tak i dzisiaj działka pełni funkcję wychowawczą. Działki są wielopokoleniowe. Do rodziców przychodzą dzieci, do dziadków wnuki. Tutaj  przekazywane są wartości rodzinne. Uczymy miłości do siebie i do świata. Uczymy rozróżniać rośliny i chwasty. Uczymy pracy fizycznej. Ale w tym względzie rysuje się nowa możliwość, mianowicie działek edukacyjnych. Zapraszanie do ogrodów szkół, przekazywanie klasom szkolnym działek pod uprawy, organizowanie ścieżek edukacyjnych – to wszystko jest już u nas praktykowane, choć powinno być w szerszej skali. Musimy wychować sobie przyszłych działkowców.

Modyfikacją tego wychowawczego sensu działek jest ich sens terapeutyczny. Działka służy wszystkim. Ci, co pracują zawodowo mogą złagodzić tutaj stres powstały w pracy. Znaleźć znakomitą odskocznię od codziennych zajęć. Bezrobotni dzięki działce mogą poczuć się potrzebni. Przecież pracują, bo poprawiają domowe budżety, uprawiając warzywa i owoce. Mają jakieś zajęcie, nie są zbędni. Przede wszystkim chodzi jednak o seniorów. Ogródki uprawiają w dużym stopniu seniorzy. Tacy, którzy są już na emeryturze. Zakład pracy uznał ich za zbędnych. Ich życie utraciło dotychczasowy cel. Jednak dzięki działce mają po co wyjść z domu, mają gdzie pójść, czym się zająć. A życie ma sens wtedy, gdy mamy wartościowe cele przed sobą. Nadto nie czują się samotni, bo działki skupiają ludzi o podobnych zainteresowaniach, więc rozmowy z sąsiadami są łatwe.

Zupełnie nowy sens działek, nie było go w PRL, związany jest z hedonistycznym nastawieniem epoki i takąż funkcją działki. Takich rekreacyjnych działek pojawia się coraz więcej. To dość niebezpieczny trend, by na działce była tylko murawa, a z urządzeń grill i basen, huśtawka, hamak i jeszcze coś, co służyć ma przyjemności. Takie działki nie znajdują społecznej akceptacji i powinny spotkać się ze sprzeciwem zarządów rod. To znaczy sprzeciw budzić winno sprowadzenie wielu sensów działki do tego jednego: zabawowo – przyjemnościowego. Zrozumiałe jest, że ktoś nastawił się na hodowlę kwiatów, ale hodowanie tylko trawnika budzi sprzeciw.

Pod jednym względem sytuacja przed 35 laty i dzisiaj jest identyczna. Działka kojarzy się z pracą. Pracą na swoim. Anglicy na działkę mówią gardening, co daje się przetłumaczyć jako praca ogrodowa. To był i jest sens ponadczasowy działki.

Bartłomiej Kozera