Na mojej działce (III) 8 – Pomagamy sąsiadowi
Wzajemna pomoc to ten drugi sens wspólnoty działkowej. Pierwszy to własna praca, a drugi to właśnie współpraca. Z dzieciństwa pamiętam harcerską akcję nazywaną „niewidzialną ręką”. Polegało to na świadczeniu drobnych przysług potrzebującym. A to nanieść wody, a to drwa uszczypać. Od dziecka więc pomaganie miałem za cnotę. Teraz na to patrzę odrobinę inaczej. I o tym chcę powiedzieć. Słowo „dobroczyńca” jest mylące, bo sugeruje jednostronność dobra. A tymczasem jest to dość złożona relacja w zakresie rozdziału dobra, w które udział biorą wspomagający i wspomagany.
Otóż z punktu widzenia dawcy pomaganie jest budujące, bo dowodzi tego, że potrafimy coś zrobić, że nas stać na wysiłek, czyli dowodzimy naszej mocy. Pomaganie zawiera nadto myśl, że jesteśmy potrzebni innym. Pewnie, że przeszkadza trochę obawa o to, czy damy sobie radę, czy sprostamy wyzwaniom.
Ta sama sytuacja wygląda zupełnie inaczej z pozycji tego, któremu pomagamy, z pozycji biorcy. Sam fakt, że potrzebuje on pomocy sprawia, że naturalna równość partnerów działkowych została naruszona. Pomagający jest w sytuacji lepszej, bo po pierwsze chce pomóc, więc sugeruje, że jest dobrym człowiekiem, a po drugie pomagając dowodzi, że jest sprawny. Tedy jemu przysługuje więcej szacunku niż temu, który pomoc przyjmuje.
Oto biorca ma świadomość, że jest gorszy od dawcy, że nie radzi sobie z czymś, z czym tamten się uporał. Zazwyczaj udzielający pomocy, by osłabić swoją rolę, bagatelizuje własną uczynność mówiąc, że ta pomoc nie przychodzi mu z wysiłkiem, że to drobiazg. Ale tym samym dawca pogarsza położenie biorcy, który tych prostych rzeczy nie potrafi.
Udzielona pomoc rodzi potrzebę rewanżu, co wynika nie tylko z potrzeby rekompensaty trudu, ale bardziej z potrzeby wyrównania pozycji społecznych. Zrewanżować się, to znaczy wrócić do sytuacji społecznej równowagi z sąsiadem. Nie należy bronić się przed tym, bo to jest autentyczna potrzeba. Poza tym takie obopólne dawanie wzmacnia więź sąsiedzką. Nie utrwala relacji, nie uzależnia jednego od drugiego.
Pozornie więc na pomaganiu zyskuje więcej ten, któremu pomoc jest udzielana, ale to jak widać tylko pozór. Dlatego trzeba umieć udzielać pomocy, a to znaczy liczyć się z godnością tego, któremu jest ona oferowana.
2 maja 2017 r.
Bartłomiej Kozera