“PODSUMOWANIE KAMPANII SPRAWOZDAWCZEJ 2022 ROKU” – przemówienie Prezesa PZD-Okręgu Opolskiego podczas X posiedzenia Okręgowej Rady PZD w Opolu w dniu 15.06.2022


Nauki przyrodnicze posługują się mikroskopem, by lepiej zobaczyć jakieś zjawisko. W rozważaniach o zjawiskach społecznych możliwe jest natomiast wyolbrzymienie. Ono pokazuje lepiej omawiany temat. Posłużymy się tą metodą. Lekko wyolbrzymię problemy, by lepiej je było  postrzegać.

Chcę mówić o negatywnych zjawiskach, jakie wystąpiły w  tegorocznej kampanii. Te zjawiska były też obecne w roku ubiegłym, ale teraz się nasiliły. W kampanii odbijają się dwa rodzaje problemów, mianowicie, te które powielają życie naszego kraju, czyli  problemy, które występują w Polsce, w naszym życiu ekonomiczno – politycznym, ale także problemy specyficzne, właściwe naszemu ruchowi. Zacznę od pierwszych.

Oto powszechne jest oczekiwanie, że Związek wesprze finansowo ogrody, wszak  my – mówią  działkowcy – łożymy na Związek, więc  oczekujemy teraz pomocy.  Na przykład maleńki ogród, który wnosi opłaty partycypacyjnej 1000 złoty, domaga się 8 tysięcy dofinansowania. Na walnym zebraniu ogrodu, które wnosi partycypację wyższą zarząd poinformował o potrzebie dotacji z  Okręgu w wysokości 150 tysięcy. Tymczasem stan naszego Funduszu Rozwoju na dzień wczorajszy to 50 tysięcy. Ale jest tak, że   krajowe biuletyny informują o kilkumilionowych dotacjach Związku w danym roku. Bierze się to stąd, że KR dodaje dotacje wszystkich okręgów i podaje to jako dotacje Związku. Tymczasem okręgi z reguły cienko przędą. Wyjątkiem jest Śląsk. Oni mają na funduszu rozwoju miliony.

Finanse absolutnie zdominowały wszelkie dyskusje na zebraniach sprawozdawczych, pewnie, że swój udział tutaj mają opłaty za śmieci. Jest to odbicie tego, czym żyje Polska. W Ministerstwie Zdrowia nie   zdrowie, ale pieniądze są najważniejsze. Podobnie jest w  Ministerstwie Kultury. Nasze codzienne myślenie pełne jest ilości – pytania ile, za ile, są codziennością. Nasza świadomość stała się ilościową. Jeśli mamy jakieś problemy, to najczęściej pytanie zaczyna się od „Ile?” „Za ile?”. Działkowcy nie krępują się o tym mówić, że  pieniądz jest najważniejszy. Podobnie jest z zarządami. Stąd 10 groszy partycypacji rodzi pytanie: co my za to będziemy mieli? Nastawienie na „otrzymać”, „dostać” jest wiec powszechne.

Po drugie, dokonuje się przewartościowanie funkcji władz Związku, z   jednostki pomocniczo – organizacyjnej  przekształcany jest w  jednostkę pomocniczą. Prowadzi to do anarchizacji życia związkowego. Dowodem są nasze kłopoty z organizacją dwóch ostatnich kampanii sprawozdawczych, mnogość interwencji, aby  zarządy takie zebrania przeprowadziły. W bieżącym roku dotyczy to zgłoszenia terminów zebrań sprawozdawczych. Kampania rozciągnęła się znacznie poza wyznaczony termin. Nadto dwa ogrody, mimo naszych wysiłków. nie zgłosiły takich terminów – Papiernik w Krapkowicach i Skalnik w Graczach. Dowodem na to jest nie dotrzymywanie terminów organizacji walnych zebrań.

Inny przykład – ogród średniej wielkości w dniu 2 czerwca przysyła maila z prośbą o zgodę na zorganizowanie zebrania w dniu 4 czerwca. Czysta kpina.  

Zjawisko to nie ma nic wspólnego z demokracją. Jest to polska anarchia. Tak jak wobec rządy wielu wyraża swoje negatywne emocje, lekceważy ustawy i ustawodawców, tak ogrody zaczęły kierować się emocjami w stosunku do władz Związku. Ta  anarchizacja, ta roszczeniowość nie są nasze, one odzwierciedlają stan świadomości politycznej Polaków. Takim staliśmy się społeczeństwem.

A nasze problemy, takie specyficzne, Polskiego Związku Działkowców, jakie ujawniła miniona kampania? Świadomość prawna działkowców jest na niskim poziomie, ale świadomość własnych potrzeb znacznie wyższa. Prowadzi to do dewaluacji Związku. Działkowcy stali się niezmiernie krytyczni wobec wszelkich prawdziwych lub rzekomych uchybień Związku. Zarządy ciągle podnoszą nadmierną biurokrację w naszej organizacji. Brak racji miesza się z jej posiadaniem. Trzeba wiedzieć, że przez wieki państwo polskie miało horyzontalny charakter. Władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą sprawował pan na  zagrodzie, szlachcic, ziemianin. Władzą była jego wola. Stąd w  języku polskim termin państwo ma dwa znaczenia. Państwo Kowalscy i państwo polskie. W PRL pana zastąpił sekretarz, ale sytuacja  była podobna. Stąd wielu starszych prezesów sądzi, że to były dobre czasy, gdy słowo prezesa rozstrzygało wszystko.  Obecnie mamy państwo wertykalne. Decyzje wędrują z góry na dół i  oparte są na prawie. Istnieją władze centralne, wojewódzkie i miejskie. W demokracji prawo rządzi, a nie ludzie. A świadomość prawna działkowców nie jest wielka, podobnie jest z zarządami, więc  rodzą się narzekania na biurokrację, gdy wyjaśniane są różne problemy prawne.

Jednak w wielu wpadkach narzekający mają rację. Po co nam tak rozbudowana księgowość? Jest ona godna przedsiębiorstwa, a nie ogrodu. Po co wydzielać fundusz oświatowy ma poziomie ogrodów, przecież mógłby on być elementem funduszu statutowego. Działkowcy wytykają nam nadmiar druków. I słusznie. Tu znów chodzi o finanse, bo  to – mówią – za nasze pieniądze. ”Zielona Rzeczpospolita:, „Aktualności” to dla nich makulatura.

W porządku zebrania sprawozdawco – wyborczego wybory to jeden z końcowych punktów. A to znaczy, że wielu działkowców  nie jest w stanie doczekać i opuszczają salę. Nie bez znaczenia jest brak chętnych do zarządzania ogrodem.  Związek stanowi zwartą strukturę, prócz najniższego szczebla tzn. ROD. Istnieje Krajowa Rada i Krajowy Zarząd, Okręgowa Rada i Okręgowy Zarząd, a im w  terenie odpowiadają Zarządy ROD. Wnoszę, by zebrania walne sprawozdawczo – wyborcze raz na 4 lata powoływało Radę Ogrodu, z  której członków wybierany będzie zarząd ogrodu. Rada może być liczniejsza, ale zarząd winien liczyć od 3 do 5 w zależności od wielkości ogrodu. To byłoby owo uzawodowienie zarządzania ogrodem. Jesteśmy jedyną organizacją, której członkowie, czyli działkowcy ustalają wysokość opłat, który mają wnosić. We  wszystkich innych organizacjach wysokość składki jest narzucana. Konsekwencja jest taka, że działkowcy minimalizują opłaty. Myślą bowiem w kategoriach doraźnych, będąc w wieku 70+ nie interesuje ich los ogrodu na dwadzieścia lat. Nawykli do płacenia niewielkiej składki i chcą, aby tak pozostało.

Rada ustalać by mogła opłatę za ziemię na podstawie preliminarza przedstawionego przez zarząd ROD i wysokość świadczeń dla członków zarządu. Walne zebranie miałoby te same funkcje co  obecnie, z tym, że powołuje Radę Ogrodu i nie ustala składki za  ziemię.

Rozważenia wymaga kwestia wynagradzania zarządów ROD. Z  aktualnego rozwiązania obie strony są niezadowolone. Działkowcy uważają, że zarządy mają za dużo, zarządy są niezadowolone z  wysokości świadczeń. Myślę, że ta kwestia powinna być rozwiązana na szczeblu krajowym.  Zrobiony został pierwszy krok. Rozdzielono świadczenia i nagrody. Teraz potrzebny jest krok następny. Podam przykład możliwego rozwiązania. Ogrody np.  liczące ponad 1500 działek – prezes otrzymuje połowę najniższej krajowej. I tak dalej proporcjonalnie do liczby działek.  Nie  łączyłbym wynagrodzenia zarządów z wysokością partycypacji, jak dotychczas, ale z liczbą działek. Bo ona decyduje o ilości pracy.

W naszym Okręgu niektóre ROD mają za ziemię opłatę 23 grosze od metra. Minus nasze 10 groszy to im zostaje 13 groszy. W prostej linii prowadzi to do zagłady ogrodu. Nazywam takie ROD samobójczymi. Ale działkowcy nie godzą się na większy czynsz. Musimy pomóc zarządom ROD, które są często bezradne.  

Musimy przestać udawać, że istnieje praca społeczna. Za pracę trzeba płacić. Teraz te świadczenia dla członków zarządu są czymś wstydliwym. Działkowcy sami nie chcą pracować społecznie, a od innych wymagają darmowego zaangażowania.  Jak rzekłem władze krajowe zrobiły pierwszy krok dzieląc opłaty za pracę społeczną na  świadczenia – dla zarządu – i nagrody – dla wszystkich aktywnych. Kolejny krok jest jednak konieczny.

Przed nami pełnia lata i pełnia działkowego krzątania, po czym zaczną się dożynki. Tegoroczne odbędą się 3 września, a nie 10, jak wcześniej informowaliśmy w Brzegu.

Prezes Okręgu Opolskiego PZD w Opolu


Bartłomiej Kozera

POBIERZ TEKST W PDF