POCHWAŁA STAROŚCI – 01.11.2020 r.

Bardzo mi się moja starość podoba. Innym ludziom natomiast moja starość podoba się mniej. Gdy byłem młody wiele ciekawych oczu zerkało na mnie. Teraz dla ludzi jestem jak powietrze – przezroczysty. Nikt nie jest ciekawy starego człowieka. Ot, taka kultura, która nastawiona jest ona na oglądanie, a nie na słuchanie. To się nazywa kultura obrazkowa. Najpierw była kultura słowa mówionego, potem – gdzieś od IV wieku pne – słowa pisanego, a teraz obrazu. Młody niewiele ma do powiedzenia. Za niego mówi jego wygląd. Stary przeciwnie, wygląda może kiepsko, ale ciekawe rzeczy mówi. Tylko nie ma słuchaczy. Toteż w kolejce do lekarza, czy a aptece starzy ludzie mówią, a młodzi milczą. W młodości, gdy jechałem pociągiem to chciałem być sam w przedziale, teraz wolę towarzystwo.    

Moja starość podoba mi się z dwóch powodów. Po pierwsze, zmartwień mam mało, a te, które mam dotyczą głównie zdrowia, po drugie, teraz nic nie muszę. Wszystko zaś (prawie) mogę. Najpierw o pierwszej przyczynie. Zmartwienia to specjalność młodych. O szkołę, o studia, o dziewczynę, żonę i dzieci, pracę, dom. Wiele jest tego. Teraz to wszystko dla mnie zanikło. Wiem, że żona mnie nie zdradzi, szkoły dawno ukończyłem. Domu nie zbudowałem. Dzieci dorosłe. Luz – bluz.

Wszystko mogę. Rozszerzył się znacznie zakres mojej wolności. Gdyby nie pandemia, mógłbym jeszcze więcej. Szef mi nic nie każe, bo go nie mam. Uczyć się nie muszę. Czytam, co zamarzę. Jestem wolny. Jedyne ograniczenia narzuca mi ciało. Dusza swobodnie fruwa. A ograniczenia ciała jakoś spokojnie zaakceptowałem. W młodości myślałem o ludziach starych ze współczuciem. Teraz współczuję młodym. Tyle przed nimi trudności.

Nie jest prawdą, że na starość gorzkniejemy. Raczej jest tak, że wady i zalety w starszym wieku stają się wyraźniejsze. Optymista czy pesymista pozostaje tym, kim był, ale w większym stopniu. Stąd starzy ludzie są często albo zgryźliwi, albo lekko śmieszni.

Jedynym mankamentem jest trudność w zachowaniu sensu życia. Jest on związany z posiadaniem wartościowych celów. A jakie cele można mieć na starość? Celem dzieciństwa jest piękna młodzieńczość, młodość miała za cel dobrą dorosłość, dorosłość – stateczna starość. A do czego dąży człowiek stary? Śmierć nie jest żadnym celem, jest zaprzeczeniem celu. Stąd wynika, że trzeba mieć mniejsze cele. Takie, które dotyczą przyszłego roku, czy nawet następnego miesiąca. Przywykliśmy do wielkich celów, które stawiała młodość. Na starość trzeba pofolgować, stawiać cele mniejsze. Trzeba stać się trochę hedonistą, nauczyć się korzystać z życia.

1 listopada 2020 r.                                                                   

Bartłomiej Kozera