Na mojej działce (II) 18 – Pierwsze śliwki
„Pierwsze śliwki – robaczywki” głosi niegramatyczne przysłowie. Jego sens jest taki, że początki są niełatwe. Mamy obecnie na działce trzy drzewa śliwowe – dwie węgierki i jedną renklodę. Właśnie zaczyna się jej czas. Gdy otrzymaliśmy działkę było dwadzieścia siedem drzew śliwowych. Większość jednego rodzaju, mianowicie o smaku batatów, słodkich kartofli. Usuwałem je długo, wykopując każdego roku po kilka. To były te moje pierwsze robaczywki. W efekcie śliwy nie kojarzą mi się dobrze.
Ale mojej Żonie chyba także śliwy nie kojarzą się dobrze, bo na nich hodowane są przez nią bluszcze, by drzewa wyglądały ładniej. Na naszej działce jest wyraźna przewaga piękna nad dobrem. A tymczasem śliwy powinny wprowadzać nas do świata wartości użytkowych. Jednak dobro lekko przegrywa u nas z pięknem. Dobro jest upiększane. A nie jest odwrotnie. Piękno nie jest używane – z wyraźną niechęcią zrywamy na bukiety własne kwiaty. Tedy na naszej działce dobro jest wartością mniejszą niż piękno. Przez to działka ta jest nieco oderwana od życia. Bo w życiu wyżej cenimy jednak dobro. To są moje drugie robaczywki.
A przecież drzewa są istotne. Nadają ład organizacyjny działki. Widać je z daleka i po nich rozpoznajemy swoją działkę. Gdyby przenieść to na życie wówczas drzewa byłyby odpowiednikiem takich wartości człowieka, jak zdrowie czy rodzina. Bez tych wartości życie traci sens. Jeśli nie ma zdrowia, jeśli jest się samemu, wszystko nie smakuje. Bez drzew działka wygląda niekompletnie.
Krzewy z kolei wyznaczają cele niższe. Jeśli drzewa organizują działkę, to krzewy tylko miejsce na działce. W życiu odpowiadają im takie wartości jak praca czy wypoczynek. Pozornie mogą wystąpić same. Można pracować czy wypoczywać tylko dlatego, że to lubimy. Ale tak naprawdę mają one instrumentalny charakter. Służą celom innym niż one same. Podobnie jest z krzewami.
Potem dopiero idą kwiaty. To wypełnienie miejsc. W języku aksjologicznym odpowiadają im przyjemności dnia codziennego. To, co cieszy natychmiast, co podtrzymuje na duchu, co sprawia, że miło jest żyć. Podczas gdy tamte decydowały o tym, że warto żyć. Ot, tak jest z poranną kawą, ulubioną gazetą czy sympatyczną rozmową. Gdyby były same kwiaty, same wartości hedonistyczne, działka byłaby nudna. Puste jest jednorodne życie nastawione tylko na przyjemności zmysłowe. Ale działka bez kwiatów także nie miałoby sensu. Nie można gonić za celami, nie zatrzymując się na chwilę. Wypowiem to tak. To na zegarze jest ósma po to, aby była dziewiąta. Dziewiąta po to, aby była dziesiąta. Zegar nie może zatrzymać się dłużej na dziewiątej z tego powodu, że świat jest wówczas piękny. Z człowiekiem jest inaczej, a nawet powinno być przeciwnie. Nie może on wszystko czynić środkiem, nie może on mediatyzować życia. Kto myje się, aby zjeść śniadanie, je śniadanie, by wyjść do miasta. Wychodzi do miasta, aby spotkać się z kimś ten postępuje jak mechanizm.
Życie to ustawiczna odpowiedź również na pytanie: „po co”, a nie tylko „dlaczego”. W życiu muszą być cele, a nie tylko przyczyny. Dwadzieścia siedem śliw na naszej działce miało tymczasem przyczynę, a nie miało celu. I przeciwnie – bluszcz na śliwach, wisteria na gruszy mają cele a nie mają przyczyny. Czy drzewa, krzewy i kwiaty mają swój cel, czy przyczynę? Nie wiem i to są moje trzecie robaczywki.
Bartłomiej Kozera