Moim zdaniem (21) – Miłość działki
Kończy się działkowy sezon. Posadzone tulipany, narcyze i czosnki. Pozostało jeszcze tylko grabienie liści. A potem otulanie włókniną, korą, liśćmi tego, co wrażliwe na chłody. Kolejny rok za nami. Z działki w białe miesiące zimy zostaną wspomnienia i tęsknota.
Czym jest moja miłość do działki? Bo że miłość, to nie ulega wątpliwości, wszak będzie mi jej brakować. Są dwa rodzaje miłości – jeden do tego, co doskonałe, piękne, niezwykłe. To taka naturalna miłość i drugi rodzaj – ten niespełniony całkowicie, który upowszechniać ją winno chrześcijaństwo – miłość to tego, co słabe, ułomne, niepełne. Myślę, że oba te rodzaje mają swoje odniesienie do działki. Bo kocham w niej piękno kwiatów, krzewów i drzew, ale też tę jej niesamodzielność, to zdanie się na człowieka. Bez człowieka działka rychło straciłaby swój urok. Widać to po tych opuszczonych działkach, jak one brzydną.
A może miłość do działki jest wyrazem potrzeby obcowania z przyrodą? Nie, zdecydowanie nie, bo potrzeby można zaspokoić, a moja miłość do działki rośnie w toku podejmowanych na niej działań. Miłość nie jest potrzebą.
Bartłomiej Kozera
22 października 2018 r.