Moim zdaniem (36) – Rozmowa
Bardzo dużo rozmawiam z prezesami ogrodów i te rozmowy dzielę na dwie grupy. Do pierwszej zaliczam takie, w których rozmówca ma tzw. niezachwiane przekonania i spotkanie polega na ich przekazywaniu. Interlokutor usiłuje nawrócić mnie na swoje stanowisko za pomocą przygotowanych argumentów. Mój rozmówca nie może oczywiście opuścić żadnego ze swoich przekonań, bo czułby się zubożony. Nie przyjmuje też nic z tego, co ja mówię, bo to kłóci się z jego przeświadczeniami. To jest pozorna rozmowa, bo ona nic nie daje. Koniec rozmowy zastaje nas takimi samymi jak byliśmy na początku. To w ogóle nie dialog, ale dwa monologi.
Drugi typ rozmowy to autentyczny dialog. Mamy swoje przekonania, ale nie utożsamiamy się z nimi. Interesuje nas prawda, a nie własny sąd. Stąd żywo reagujemy na słowa partnera, usuwamy jakby w cień samego siebie, a bierzemy pod uwagę formułowane idee. Nikt z nas nie trzyma się kurczowo swojego stanowiska. W ten sposób konwersacja prowadzi naprzód, jest żywa. Nie liczy się to, kto ma rację, bo racją jest nowy sens, do którego dochodzimy.
Jeśli do rozmowy się przygotowujemy, przeprowadzamy ją w myślach, to wiadomo już, że będzie nieudana. Jeśli natomiast podchodzimy do niej bez „uzbrajania się”, bez osadzania się na swoim stanowisku, to taka konwersacja może mieć sens.
4 lutego 2019 r.
Bartłomiej Kozera