Moim zdaniem (51) – Działka ludzkiej perspektywie
Okres zbieraczo – łowiecki człowieka kończy się jakieś dziesięć tysięcy lat temu. Wtedy właśnie udomawia on pszenicę i rozpoczyna się okres rolniczy. Kończy się ten okres w Europie, gdzieś w XIX wieku, a w Polsce jeszcze później, w połowie XX wieku. Czy posiadanie działki to rodzaj atawizmu, pamiątki to rolniczym pochodzeniu naszych przodków, czy potrzeba rzutowana przez rozum? Czy należy ona do natury człowieka czy przysługuje jego kulturze? To ważne pytanie dotyczy w gruncie rzeczy człowieka, mianowicie tego kim on jest?
Wydaje się, że to raczej atawizm, choć nie jestem pewien. Bo co ja mam z działki? Muszę się napracować, ubabrać w ziemi, namęczyć kręgosłup. Nadto martwić się, gdy deszcz nie pada, albo gdy pada za dużo, albo że mogą mnie okraść. Przez działkę mam zmartwienia typowego rolnika. Gdybym działki nie miał prowadziłbym spokojne, mieszczańskie życie.
A jednak jak miło jest po pracy siąść na działce w fotelu i posłuchać ptaków wieczorem, popatrzeć na kwitnące hortensje, powąchać tuberozę. Czy dawny rolnik miał takie radości? Na pewno nie. Jak nie pochłaniała go troska o przyszłość, to martwił się codziennością. A mnie moja przyszłość nie martwi, bo działka to świat irrealny. Poza tym nie jestem sam. Zupełnie dobrze to wykombinowano: sfera zła to obowiązki zarządu ROD i Związku, sfera dobra to moje indywidualne prerogatywy.
Potrzeba posiadania działki wynika zatem z natury człowieka realizowana jest przez kulturę, Oto nasza współczesność!
13 maja 2019 r.
Bartłomiej Kozera