Moim zdaniem II (13) – Po zimie
Na działce mam wiele pracy. Przede wszystkim dokończenie jesiennego sprzątania, czyli likwidacja zaszłości, ale też wiosna niesie z sobą wiele roboty. Bo przecież zaczynają kwitnąć pierwsze tulipany. Trzeba je godnie podjąć. Mieliśmy niby-zimę, więc jaka będzie wiosna i lato?
Wydawało się, że to są zupełnie inne rzeczy – przewidywanie na przykład kursu dolara i przewidywanie pogody, ale tak nie jest. Jeśli instytucja finansowa ogłosi, że w przyszłym tygodniu za dolara trzeba będzie zapłacić 4,50 zł, to dolar już jutro będzie tyle kosztował, bo ludzie natychmiast zaczną skupować dolary, doprowadzając do zwyżki kursu. Natomiast jeśli instytut meteorologiczny ogłosi, że w przyszłym tygodniu będzie deszcz, to nie ma to na deszcz najmniejszego wpływu.
Przez wieki pogoda była bowiem domeną bogów. Można się było tylko o nią modlić. Zeus miał do dyspozycji pioruny, a ludzie tylko gromnice i litanie chroniące ich od gromów. Od kiedy zainstalowano piorunochrony na dachach zniknęły gromnice. Ludzie nauczyli się już rozpędzać chmury, a nawet wywoływać deszcze. Co prawda w dalszym ciągu prognoza pogody nie ma wpływu na pogodę, ale to nie znaczy, że ta pogoda jest od nas niezależna. Najlepszym dowodem zależności jest obecny kryzys klimatyczny i moje lęki o tegoroczne lato.
30 marca 2020 r.
Bartłomiej Kozera