Moim zdaniem III (3 )- Wracam do nadziei
Miliony zakażonych na całym świecie, miliony zmarłych – oto plon obecnej pandemii, Pojawia się więc pytanie jak żyć w świecie zajętym przez koronawirusa? Wydaje się, że życie jest możliwe dzięki nadziei. Już mówiąc „do widzenia” mamy nadzieję na ponowne spotkanie. Nadzieja istnieje zatem dzięki temu, że zakłada jakąś przyszłość, że spodziewamy się jakiegoś jutra. Mieć nadzieję w czasie pandemii, to ufać, że przeżyjemy, wierzyć, że będziemy istnieć. Jest to nadzieja na dokończenie samego siebie, zrealizowanie zamierzeń, dorysowanie brakującej linii. Tutaj także widać ciemną twarz nadziei, wszak przyszłość człowieka nie jest wieczna. Kiedyś się urwie, czegoś więc nie zdążymy zrobić, pozostaniemy jakoś niedokończeni.
Aby nadzieja nie była mdłą musi mieć oparcie. Na czym zbudowana jest nadzieja w czasie pandemii? Komu powierzamy naszą nadzieję? Odpowiedź jest prosta, powierzamy ją nauce, ot choćby szczepionkom. Jeśli miesiąc temu niewiele ponad 40% moich rodaków chciało się zaszczepić, to obecnie już ponad 60%, to znaczy że rośnie nadzieja w naszym społeczeństwie.
Nadzieja wyrasta z troski człowieka o samego siebie, ale podstawą nadziei jest wiara w innych. Dla wielu również wiara w Boga. Zatem nie ma ona charakteru egoistycznego, choć skierowana jest ku sobie. Zawiera bowiem zawierzenie innym lub Innemu.
18 stycznia 2021 r.
Bartłomiej Kozera.