UROKI ŻYCIA – 01.09.2020 r.
Kiedyś, a więc w młodości, przyroda była dla mnie tłem, sceną na której poruszali się ludzie. Oni mnie interesowali, w nich byłem wpatrzony. Zarówno w tych żyjących, jak i w tych, którzy żyli już tylko dzięki swoim książkom, artykułom. Byłem całą gębą istotą społeczną, niczym gąbka chłonąłem otaczający mnie świat, jego osiągnięcia.
Przyroda zaczęła mnie interesować po czterdziestce. Zacząłem zauważać piękno jesieni i urok wiosny, choć nie przeszkadzał mi jeszcze upał latem, ni mróz czy śnieg zimą. Inaczej mówiąc wtedy osiągnąłem pewną równowagę tych dwu światów. Piszę „pewną”, bo jednak świat społeczny był na pierwszym miejscu.
Dzisiaj jest inaczej. Ludzie są tłem, a na pierwszym planie jest przyroda. To się zmieniło z kilku powodów. Po pierwsze, w młodości byłem od przyrody niezależny. Mam na myśli przyrodę mojego organizmu. Serce, płuca, nerwy działały jednakowo zimą i latem, niezależnie od tego, czy świeciło słońce, czy padał deszcz. A może należy to wyrazić tymi słowy: na dworze było tak, jak w moim sercu, teraz w moim sercu jest, jak na dworze. Z konieczności muszę się interesować ciśnieniem atmosferycznym, bo od tego zależy ciśnienie w moich tętnicach. Muszę zwracać uwagę na to, czy będzie deszcz czy słońce, bo od tego zależy stan moich stawów. Moja, wewnętrzna przyroda dostraja się do przyrody zewnętrznej, więc wzrasta moje na niej skupienie.
Po drugie, już się praktycznie nie uczę niczego nowego. Przeżywam raczej to, co wiem. Przeżywam więc i świat, a ponieważ miejscem mojego życia jest bardziej działka, więc przeżywam silnie świat przyrody. Raduję się każdą zmianą w tym świecie, bo nie wiem ile jeszcze tych zmian przeżyję.
Po trzecie, w świecie społecznym wszystko się dzieje już beze mnie. Moje miejsce pracy odpływa coraz bardziej, coraz mniej znajomych tam mam, coraz mniej zachodzących tam procesów rozumiem. Świat polityki jest także poza moim zasięgiem, nie mam na niego wpływu. Jedynie na ten wycinek świata przyrody, który tworzy moja działka mam jakiś wpływ, więc on mnie pociąga.
Interesowali mnie kiedyś ludzie, bo wchodziłem z nim i w podwójną relację: byłem od nich zależny intelektualnie, ale i oni zależeli od mojej woli i wiedzy. Teraz te związki zamarły. Wiele czytam, ale tylko to, co potwierdza moje przekonania. Ludzie więc na mnie nie wpływają. Ja także na nich nie oddziałuję. Została mi przyroda. Tutaj szukam uroków świata, a przez to i uroków życia
1 września 2020 r.
Bartłomiej Kozera