ZDZIWIENIA – 01.06.2020 r.
MTo że Arktyka jest na górze globusa, a Antarktyda na dole jest oczywiste, podobnie jak to, że lipiec jest najcieplejszy zaś styczeń najchłodniejszy w roku. Równie oczywiste jest, że człowiek to korona stworzenia, a nasz wiek XXI najwspanialszy.
Tymczasem ten kto widział globus w wersji australijskiej to wie, że z biegunami może być różnie. Z tym ciepłem i zimnem też jest nie tak. Ziemia krąży wokół Słońca po elipsie i najbliżej naszej gwiazdy jest w styczniu a najdalej w lipcu, czyli lipiec to najchłodniejszy miesiąc w roku na Ziemi. Z człowiekiem też sprawa nie jest prosta. Znajduje się na szczycie łańcucha pokarmowego tylko, gdy się uzbroi. W stanie naturalnym co najwyżej jest w środku tego łańcucha. Swoje naczelne miejsce zawdzięcza rozumowi, choć rozum wcale nie służy wyłącznie do dobrych celów. Z kolei nasz wiek XXI jest chyba najdziwniejszy, a nie najwspanialszy – ludzie latają w kosmos i posługują się sochą. Wyrzucają żywność i umierają z głodu, Żyją ze sztucznym sercem i kończą życie z powodu zakażenia, a prymitywny wirus zatrzymał gospodarkę.
Prawda jest taka, że my nie oczami postrzegamy świat, nie uszami go słuchamy, nie węchem go czujemy. Świat postrzegamy umysłem tylko za pomocą zmysłów. Zdanie „widzę na ulicy policjanta” nie bardzo ma sens. Bo na ulicy Bogoty nie zobaczymy policjanta, a co najwyżej człowieka w uniformie. Wiem bowiem jak wygląda mundur naszej policji, więc mówię „widzę policjanta”. Najpierw uczymy się świata a potem go postrzegamy. To, czego się nie nauczyliśmy nie rozumiemy. Przy czym uczymy się nie tylko prawdy, ale i dobra, i piękna.
Spójrzmy na kwestię miejsca człowieka w świecie. Od dziecka mówiono nam, że człowieka stworzył Bóg w szóstym, ostatnim dniu tworzenia, czyniąc go panem stworzenia. Załóżmy, że czytamy w prasie taką informację: „w lasach stobrawskich zagrożone jest życie saren. Dopóki nie rozwiążemy kwestii dwóch rodzin zamieszkujących w pobliżu lasu nie możemy się zająć sarnami”. Taka notatka nie wzbudziłaby najmniejszej wątpliwości. Jasne jest dla nas, że człowiek jest ważniejszy niż sarny. Ale gdyby taka notatka zamiast „dwóch rodzin” miała „gniazda gniewosza plamistego” nie byłoby już tak jasno. Nawykliśmy do tego, że jesteśmy uprzywilejowani, najważniejsi, że dobre jest to, co nam służy, złe to co przeszkadza. Na preparatach do ochrony działki opisane jest ich szkodliwość tylko dla człowieka. Zagłada innych istot wytwórnie preparatu nie interesuje. Wśród ludzi najbardziej uprzywilejowani są z kolei mężczyźni. W wielu językach wręcz „człowiek” i „mężczyzna” brzmią identycznie.
Ten antropocentryzm zrodził się jakieś 8 – 10 tysięcy lat temu, gdy zrodziło się rolnictwo. Wcześniej ludzie wynosili ponad siebie różne zwierzęta, drzewa czy nawet kamienie, jako totemy. Teraz podporządkowując sobie świat człowiek uznał, że bóg ma ludzką postać, a więc że człowiek jest podobny do niego, a przez to jest człowiek jest na Ziemi najważniejszy. Tym bardziej, że udomowił on już niektóre zwierzęta, budował z drzew swoje chaty, więc świat zwierząt i roślin okazał się podrzędny.
Uprzywilejowanie mężczyzn wynikało stąd, że liczebność grupy zależna jest od liczby kobiet, więc je chroniono. W konsekwencji mężczyźni toczyli walki, narażali się, aż uznali, że los ludzkie gromady od nich zależy, podczas gdy decydują o tym kobiety. Mężczyźni sami się mianowali ważniejszymi. Do dzisiaj historia jest nauką o mężczyznach, o ich wojnach, buntach, podbojach. I to jest chyba najbardziej zadziwiająca rzecz.
1 czerwiec 2020 r.
Bartłomiej Kozera