Miłość – ciało i dusza – 01.05.2020 r.

MMaj to miesiąc zakochanych. W najpiękniejszym miesiącu roku ludzie też są piękni, więc godni miłości. Blisko połowa kobiet początek miłości wiąże z aparycją partnera. Wśród mężczyzn ten procent jest jeszcze wyższy.

Antyczni mówili: w pięknym ciele mieszka piękny duch. Byli przekonani, że piękno i brzydota są totalne. U Homera piękny jest Achilles czy Hektor, więc są dzielni i sprawiedliwi. Natomiast brzydki Diomedes jest tchórzliwy. Wynikało to z greckiego pojmowania piękna, jako świetlistości, blasku (chroma). Piękni mieli łatwiejsze życie dlatego, że wszędzie ich chętnie widziano. Tenże Homer opisując wjazd Heleny do Troi zauważa, że wszystkim, przez swoje piękno, wydawała się znajoma.

Średniowiecze upokorzyło ciało. Najwyżej ceniono osoby kalekie, potem tych, którzy żyli w czystości – pustelników i księży. Dusza bowiem jest piękna, tylko w brzydkim ciele mieszka. Uznawano nawet, że wcielenie upokorzyło Boga, bo ciało jest więzieniem (ergastulum) duszy. Nawet grzech naszych prarodziców, grzech pychy intelektualnej, więc wyzwanie rzucone Bogu, interpretowano w średniowieczu jako grzech seksualny. Okropność ciała ma bowiem początek w jego seksualności. Szczególnie zohydzano ciało kobiety – miano je za miejsce aktywności szatana.

To rozumiem, wszak kobieta była dla mężczyzn konkurencją dla Boga – można bowiem ją kochać miast Boga. Tych, którzy sądzą, że moje umiłowanie średniowiecza ma przesłanki osobiste informuję, że mając dwadzieścia lat wyglądałem trochę młodziej niż teraz.

Współczesność jest negacją średniowiecza, ale nie jest kontynuacją antyku. Z faktu, że dusza jest nieśmiertelna obecni ludzie wyprowadzili wniosek, że trzeba troszczyć się wyłącznie o ciało. Świadczy o tym mnogość instytucji zdobiących ciało. Na moim osiedlu jest nawet Ambasada Urody. A w jednym z nadmorskich miast spotkałem salon o nazwie „Filozofia Fryzury”.

G. Marquez napisał „Miłość w czasach zarazy”, ja zarazę pominę, skoncentruję się na miłości. Zakochanie to zafascynowanie pięknym ciałem. To jeszcze nie miłość. Młodzi ludzie potrafią tak kochać postaci znane im tylko ze zdjęć i nazywają to miłością. Choć to zaledwie jej początek. Oczywiście tym początkiem może być też zachwyt nad cechami ducha. Na pewno miłość zaczyna się od zachwytu, ale jest dążeniem do miłosnego (intuicyjnego) poznania partnera, jest przede wszystkim troską o niego, zaangażowaniem w jego sprawy. Jest pragnienie przysporzenia osobie kochanej dobra. Miłość to jednak wytrwałość – jak poucza historia Florentyna z powieści Marqueza. Wzniosłe jest zakochanie, ale ono jest przejściowe. Właśnie takie na maj.

01 maja 2020 r.

Bartłomiej Kozera